piątek, 11 października 2019

Hanami Kwiat Wiśni




Film, który zagrał główną rolę w jednym z moich ostatnich wieczorów. Film, obok którego nie mogę przejść obojętnie. Film, który porusza, wzrusza i wprawia w rzadko przeze mnie odczuwany stan smutku pomieszanego ze szczęściem. Obejrzałam dwa razy. Pierwszy z ciekawości, drugi pod kątem relacji. To, co najszczególniej zwróciło moją uwagę, to nieobecna bliskość i brak akceptacji w relacjach między bohaterami. Poruszyły mnie sceny, w których mąż w stroju zmarłej żony pokazuje jej świat, o którym marzyła i jej niezrealizowane pasje. Tych dwoje łączyła wyjątkowa bliskość i ogromną więź i pewnie ze względu na nią mężczyzna czuje tak przeraźliwy ból po stracie żony. Mocno poruszył mnie wątek odrzucenia, jakiego bohater doznaje od trójki swoich dzieci. Jest kimś, kto zdecydowanie przeszkadza i komplikuje ich codzienność, kto nie wpisuje się w ich styl życia i kto w rezultacie jest nieakceptowany. Najbliższe osoby – dzieci, którym stary ojciec przeszkadza i który staje się problemem. Nie ma w ich życiu miejsca, przestrzeni ani czasu na wspólne przeżywanie i przebywanie, na poznanie i zrozumienie. Jest za to złość, ośmieszenie i odrzucenie. Obok dzieci pojawia się postać młodej, przypadkowo poznanej dziewczyny, która obdarza bohatera swoim zainteresowaniem, poświęca mu czas i uwagę i tym samym daje to, czego on potrzebuje – akceptację i zrozumienie. Akceptację tego, że jest i jaki jest.



Film skłania do wielu refleksji. Myślę, że z racji na naszą różnorodność, każdego poruszy inna kwestia. Dla mnie, z zawodowej perspektywy ważny jest wątek relacji pomiędzy rodzicami a dziećmi. Większość jest trudna, z różnych przyczyn, przepracowywana przez wiele sesji. Jednakże jest to jedna z najważniejszych relacji, jaką tworzymy. My jako dzieci i my jako rodzice. Co możemy zrobić, aby obdarzyć akceptacją i zrozumieniem? Wystarczy ciekawość. Zwykła ciekawość drugiej osoby, tego, co się w tej osobie zmienia, jej potrzeby, pragnienia, marzenia. To tworzy więź. Jedną z ważniejszych więzi, jakiej mamy okazję doświadczyć. Nie pozwólmy sobie być dzieckiem, które z własnych, czysto egoistycznych powódek zamyka własną czasoprzestrzeń na rodzica. Pozwólmy sobie na zwykłą ciekawość i zainteresowanie, które prowadzi do akceptacji i zrozumienia. Bądźmy jak Yu, nie jak Klaus, Emma i Karl.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz