sobota, 26 października 2019

Chwilo trwaj!



O tym, jak ważna jest choć chwila w ciągu dnia dla siebie można by pisać księgi, a już w szczególności w epoce medytacji i mindfullness Co nam daje? Relaks, dystans od bieżących spraw, wytchnienie, czasem napędza do działania, czasem pozwala odpłynąć. Dla każdego ta idealna chwila oznacza coś innego – jak bardzo jesteśmy różnorodni, tak indywidualnie dobranej chwili potrzebujemy. Stałe są: czas, przestrzeń, swoboda i preferencje. Czas – w zależności od potrzeby odpoczynku – może sięgać od kilku minut do kilku godzin ;) Przestrzeń – z dala od ludzi, samotnie, na łonie natury, a może w towarzystwie czy tłumie. Swoboda – mamy być sobą, czuć się swobodnie. Preferencje – to ma być coś, co lubimy, co sprawia przyjemność.
Jak już wspominałam – jak wielu ludzi, tak wiele potrzeb. Dla jednych TĄ chwilą będzie wyjazd, dla innych posiłek poza domem, może seans w kinie, a może jogging. Cokolwiek to jest, nie każdy ma możliwość pozwolić sobie na taką formę relaksu wtedy, kiedy potrzebuje. Dlatego tym bardziej zachęcam do kilkuminutowej chwili koncentracji na tu i teraz (mindfullness). Na tym, co się dzieje z ciałem, myślami i uczuciami. Na koncentracji na oddechu, na zmysłach i wszystkiego, co pochodzi z otoczenia. Wskazówki? Siadamy wygodnie, rozluźniamy się i swobodnie oddychamy. Wsłuchujemy się we wszystko to, co się aktualnie dzieje – od oddechu, przez wszystkie dźwięki z otoczenia – może tykanie zegara, może rozmowy innych itp. Koncentrujemy się na tym, co widzimy, na otaczającym zapachu, na odczuciach ciepła/zimna itd. Po kilku minutach – GWARANTUJĘ jest LEPIEJ. Po kilku razach jest o wiele LEPIEJ ;)




piątek, 11 października 2019

Hanami Kwiat Wiśni




Film, który zagrał główną rolę w jednym z moich ostatnich wieczorów. Film, obok którego nie mogę przejść obojętnie. Film, który porusza, wzrusza i wprawia w rzadko przeze mnie odczuwany stan smutku pomieszanego ze szczęściem. Obejrzałam dwa razy. Pierwszy z ciekawości, drugi pod kątem relacji. To, co najszczególniej zwróciło moją uwagę, to nieobecna bliskość i brak akceptacji w relacjach między bohaterami. Poruszyły mnie sceny, w których mąż w stroju zmarłej żony pokazuje jej świat, o którym marzyła i jej niezrealizowane pasje. Tych dwoje łączyła wyjątkowa bliskość i ogromną więź i pewnie ze względu na nią mężczyzna czuje tak przeraźliwy ból po stracie żony. Mocno poruszył mnie wątek odrzucenia, jakiego bohater doznaje od trójki swoich dzieci. Jest kimś, kto zdecydowanie przeszkadza i komplikuje ich codzienność, kto nie wpisuje się w ich styl życia i kto w rezultacie jest nieakceptowany. Najbliższe osoby – dzieci, którym stary ojciec przeszkadza i który staje się problemem. Nie ma w ich życiu miejsca, przestrzeni ani czasu na wspólne przeżywanie i przebywanie, na poznanie i zrozumienie. Jest za to złość, ośmieszenie i odrzucenie. Obok dzieci pojawia się postać młodej, przypadkowo poznanej dziewczyny, która obdarza bohatera swoim zainteresowaniem, poświęca mu czas i uwagę i tym samym daje to, czego on potrzebuje – akceptację i zrozumienie. Akceptację tego, że jest i jaki jest.



Film skłania do wielu refleksji. Myślę, że z racji na naszą różnorodność, każdego poruszy inna kwestia. Dla mnie, z zawodowej perspektywy ważny jest wątek relacji pomiędzy rodzicami a dziećmi. Większość jest trudna, z różnych przyczyn, przepracowywana przez wiele sesji. Jednakże jest to jedna z najważniejszych relacji, jaką tworzymy. My jako dzieci i my jako rodzice. Co możemy zrobić, aby obdarzyć akceptacją i zrozumieniem? Wystarczy ciekawość. Zwykła ciekawość drugiej osoby, tego, co się w tej osobie zmienia, jej potrzeby, pragnienia, marzenia. To tworzy więź. Jedną z ważniejszych więzi, jakiej mamy okazję doświadczyć. Nie pozwólmy sobie być dzieckiem, które z własnych, czysto egoistycznych powódek zamyka własną czasoprzestrzeń na rodzica. Pozwólmy sobie na zwykłą ciekawość i zainteresowanie, które prowadzi do akceptacji i zrozumienia. Bądźmy jak Yu, nie jak Klaus, Emma i Karl.